niedziela, 17 lutego 2013

Dill-On o "Aliens: Colonial Marines"




„Aliens: Colonial Marines” – tytuł zapowiadany od lat, w końcu ujrzał światło dzienne. Tworząc grę na podstawie tak znanej i popularnej serii filmów jak ALIENS, trzeba liczyć się z odpowiedzialnością i wygórowanymi wymaganiami fanów. Z pieniędzmi także, bo znana marka ułatwia ich zarabianie.
W przypadku A:CM zostało to wszystko wypośrodkowane.
Z jednej strony  produkt stara się zaspokoić wysokie wymagania fanów robiąc wrażenie odwzorowaniem i smaczkami jakie gracz napotyka podczas swojej wirtualnej wędrówki przez lokacje znane z filmu.
Natomiast z drugiej strony odniosłem wrażenie, że wiele rzeczy nie zostało dopracowanych, bo fan i tak zeżre wszystko z pudełka ozdobionym odpowiednim logo.

Gra zebrała słabe opinie recenzentów. Najczęściej wystawianą oceną przez czasopisma i portale internetowe jest 4/10. Dlaczego tak nisko?
Być może przez wysokie oczekiwania. Wpływ może mieć też czas oczekiwania na długo zapowiadany tytuł.
Wolałem jednak sam się przekonać na własnej skórze co jest nie tak z tą produkcją.
Osobiście uwielbiam gry na PC z Obcym głównie dlatego, że pozwalają mi wcielać się w moją ulubioną postać z filmu.
W Obcego.
W 2001 roku pojawił się mój osobisty lider w tej dziedzinie. „Aliens Versus Predator 2”.
Gra zbierała świetne recenzje, potrafiła przerażać, miała klimat i ciekawe rozwiązania dotyczące sterowania Ksenomorfem. Premiera tej produkcji miała jednak miejsce 12 lat temu, grafika oraz niektóre rozwiązania miały prawo się nieco zestarzeć, dlatego czekałem na godnego następcę tronu.
Zawiódł mnie tytuł wydany w 2010 roku przez Rebellion. Zbyt duże nadzieje?
Być może.
„Aliens Versus Predator” (bez żadnej cyfry w tytule co było ruchem zamierzonym) miało kilka ciekawych rozwiązań lecz daleko tej grze do ideału.
Czy A:CM pozwoli nam zapomnieć o wadach ostatniej „dużej” produkcji na PC?
Otóż nie.

Na chwilę obecną mogę powiedzieć że od 2000 roku wyszły 3 gry z Obcym na PC, lecz niestety nie ma wśród nich gry doskonałej, każdy z tytułów ma swoje wady i zalety.


Skupmy się na najnowszym dziele studia Gearbox.
Gra zapowiadana przez lata,  przypominała nam o sobie różnymi przeciekami i podsycała apetyt fanów.
Było chwalenie się odwzorowaniem lokacji, zapowiadanie wysokiej inteligencji Obcych… Od słów do czynów. Pamięta ktoś jeszcze filmik i uciekającego przed ostrzałem Obcego? Ucieczkę przed Crusherem?
W grze tego nie ma.
Zabrakło wielu obiecanych elementów. Natomiast większość niedociągnięć zostało.
Przypominam tutaj sobie wypowiedź z forum avpgalaxy.net którą sparafrazuję.
Obcy nie biegają jak jaszczurki lub wady, przerażająco i obrzydliwie. Animacja biegu ksenomorfa przypomina radosnego kucyka albo króliczka.
Innym określeniem które przypadło mi do gustu to pies Pluto (pozdrawiam TuRkA z Forum Fanów Aliens, twórce tego obrazowego porównania). Skoro już jestem przy tego typu szczegółach – z tego co wiem, odgłosy Obcego w filmie ALIENS to dobrze poddane obróbce krzyki małp. Efekt był świetny, wyszło oryginalnie.
Niestety w grze, kiedy walczyłem ze stadem Obcych zaczynałem się czuć jak w małpiarni. Nieciekawe wrażenie,
Do reszty dźwięków nie mam zastrzeżeń. Godna pochwały i uwagi jest za to muzyka.
Inspirowana ścieżką dźwiękową z filmu, jest klimatyczna i na wysokim poziomie.


Grafika? Powrót do przeszłości. Poziom jak sprzed 4 lat, ale tu nie powinno być niespodzianki. Nie był tajemnicą silnik gry - Unreal Engine. Można byłoby na to przymknąć oko… najważniejsza jest grywalność, ale przeraża masa błędów i niedopracowanych szczegółów. Znalazłem niewytłumaczalnie lewitujący obiekt, dźwięk czasami dziwnie przeskakuje, postacie przelatują przeze mnie jak duchy, cień nie pasuje do postaci…
gracze pewnie spotkają na swojej drodze inne smaczki.
Grę przeszedłem na poziomie TWARDZIEL.
Mimo wad towarzyszących tej produkcji, czas spędzony przy grze był przyjemny.
Przed uruchomieniem „A:CM” słyszałem, że będziemy mieć też okazję postrzelać do ludzi. Myślałem że mowa o jednej misji, niestety momentów walki z homo sapiens było sporo i były po prostu nudne. Tęskniłem za ksenomorfami, a że są lepsze gry do wystrzeliwania ludzi, zastanawiałem się jaki sens ma to wszystko.

Odwzorowanie szczegółów i nawiązywanie do klasyki oraz przeróżne smaczki faktycznie robią wrażenie, a nie raz po prostu wzbudzają uśmiech. Są to momenty kiedy znajdujemy fragment Bishopa czy głowę lalki która nosiła Newt. Mamy też okazję używać broni wykorzystywanej przez postacie w ALIENS.
Przestraszyłem się w momencie kiedy napotkałem element z Prometeusza, ponieważ ten film według mnie to totalna porażka. Na szczęście zapożyczony element jest tym najciekawszym z filmu. Chodzi o te latające obiekty badające strukturę pomieszczeń czerwonym laserem.
To nie jedyny moment w którym się bałem. To ogromny plus.
Największe wrażenie wywarła na mnie misja, w której zostałem pozbawiony broni. Miło wspominam adrenalinę z tym związaną.
Doceniam też świetnie zaprojektowany HUD, osobiście lubię ten efekt „rozjechanych” kolorów.
Jest nowoczesny dzięki obecnej modzie na wszystko w trzech wymiarach i zarazem klasyczny, w związku z tym że 3D tego rodzaju jest już przeszłością. Pamięta ktoś jeszcze czasopismo Dinozaury?
Tam zawsze były dwie strony do przeglądania w specjalnych okularach. Fajna sprawa.

Fabuła gry jest ulokowana między drugą a trzecią częścią sagi z Obcymi.
Ryzykowne? Owszem. Nie sądziłem jednak że spotkam się z takim niedbałym podejściem do tematu.
Nie dość że akcja gry toczy się w miejscu, które powinno nie istnieć po wybuchu z ALIENS, to na dodatek spotykamy kaprala HICKSA który sugeruje nam, że zwłoki znalezione na Fiorinie 161 w Alien3, nie należały do niego. To trzeba usłyszeć jak postacie w grze tłumaczą się z bzdur, których twórca scenariusza sam jest świadom. Chodzi o powrót Sulaco i wspomnianego Hicksa właśnie.
Jest słowo które idealnie opisuje te rozwiązania fabularne – żałosne.
Michael Weyland. Miło że w gre szef korporacji jest moim imiennikiem.



Najbardziej jestem rozczarowany trybem wieloosobowym gry. Nie odczuwam żadnej przyjemności z gry Obcym. W dodatku nie da się wybrać serwera, robi to za nas gra.
Koszmar.  Liczę na poprawki i przyzwyczajenie z mojej strony.

Pomimo wad, uważam że warto zagrać w „A:CM” dla tych pozytywnych stron produkcji.
Pomimo wad, to wciąż pozycja obowiązkowa. Szkoda że pełna rozczarowań.